Stare przedmioty codziennego użytku, ławki szkolne, buty, a nawet hełm... To tylko niektóre z eksponatów, które tworzą wyposażenie nowo otwartej w Gietrzwałdzie Izby Muzealnej "W warnijski chałupsie - W warmińskim domu". Pomysł na stworzenie muzeum zrodził się z przypadku, a ściślej mówiąc - z powodu kłopotów z nauką.
- Zaczęło się od tego, że pewien mój uczeń miał problem z zaliczeniem historii - opowiada Leszek Orciuch, dyrektor Gimnazjum Gminnego im. ks. W. Zinka w Gietrzwałdzie.
- Chłopak, chyba w akcie rozpaczy, przyszedł i spytał, czy jeśli przyniesie stary hełm niemiecki, to podwyższy sobie ocenę? No i przyniósł. A wkrótce po nim inni uczniowie zaczęli znosić do szkoły różne przedmioty, które znaleźli na strychach i w piwnicach. Kiedyś chłopcy natrafili na dziwny kawałek drewna w rowie. Okazało się, że znaleźli koromysło do noszenia wody na ramionach!
Początkowo dyrektor myślał o ekspozycji zbiorów gdzieś w szkole, pomysłem podzielił się z Pawłem Jarząbkiem, dyrektorem GOK-u i Wojciechem Gudaczewskim z Urzędu Gminy w Gietrzwałdzie. A że otrzymali od wójta zielone światło, przygotowali muzeum w budynku u
zbiegu ulic Spacerowej i Ostródzkiej, zaraz przy moście na rzece Giłwa. 80% eksponatów Izby Muzealnej stanowią znaleziska gietrzwałdzkich gimnazjalistów. Większe rzeczy jak np. meble, czy ławy szkolne, zdobyła pracująca w gimnazjum pedagog. Teraz stare sprzęty mogą też zobaczyć mieszkańcy gminy, powiatu, turyści i pielgrzymi. - Wkrótce ustalimy godziny otwarcia Izby Muzealnej, jesteśmy też w trakcie opisywania eksponatów w gwarze warmińskiej i po polsku - mówi Wojciech Gudaczewski.
Tymczasem pierwsi zainteresowani pojawili się 2 lipca na uroczystości otwarcia muzeum. Powitali ich absolwenci gimnazjum - Justyna Rodziewicz, Ilona Trzcińska i Dominik Spychała. Młodzi Warmiacy posługując się warmińską gwarą opowiedzieli... proces kiszenia kapusty!
Następnie, po przecięciu wstęgi, zgromadzeni weszli do Izby, całując, zgodnie z tradycją, na progu chleb.